muzyka

Uwaga!

wtorek, 23 grudnia 2014

Rozdział 8

ROZDZIAŁ ÓSMY
____________________

Carrien i Mason siedzieli na trawie, opierając się plecami o wielki szary głaz. Znajdowali się na wielkiej polanie, lub czymś co polanę przypominało. Chłopak zajadał się jabłkiem zerwanym z pobliskiej jabłoni, a dziewczyna zaplatała wianek ze ślicznych, kolorowych kwiatków, porastających calutką łakę. Boreasz i Afrodyta chyba bawili się w coś, co wyglądało jak berek, przynajmniej tak stwierdziła Carrien.   
- Mason? - odezwała się brunetka, wpatrując się w konie.
- Tak? - spytał chłopak odrzucając od siebie ogryzek od jabłka.
- Ile ty masz w ogóle lat? - zapytała ciekawie dziewczyna.
- Naprawdę chcesz wiedzieć? - odpowiedział pytaniem na pytanie rozbawiony chłopak.
- Skoro pytam to chyba jasne, że chcę wiedzieć.
- Dobra. Mam sto dwadzieścia osiem lat.
Brunetka zakrztusiła się śliną. Mason pokręcił głową z rozbawieniem i oparł się wygodniej o głaz. Kiedy Carrien uporała się z kaszlem, spojrzał na nią z troską.
- Czy ja się przesłyszałam, czy ty właśnie powiedziałeś, że masz sto dwadzieścia osiem lat? - dziewczyna była więcej niż zdziwiona lub zaskoczona. 
- Nie przesłyszałaś się - chłopak nadal był rozbawiony jej zachowaniem,
- Ja chyba wariuję - powiedziała brunetka patrząc przed siebie. 
 Rudowłosy roześmiał się głośno, patrząc na profil młodej czarownicy.
 - Nie zwariowałaś. Czarownicy żyją bardzo długo. Elfy jeszcze dłużej - wzruszył ramionami.
 Carrien wyobraziła sobie swoją siostrę mającą dwieście lat, ale wyglądającą na niecałe osiemnaście. Naprawdę niezły trik.
 Mason umilkł, więc ona również nie odważyła się odezwać. Nie męczyła jej ta cisza, panująca między nimi. Wręcz przeciwnie, była bardzo przyjemna. Carrien mogła uspokoić myśli i się odprężyć. Pomyślała o Livien. Tak bardzo chciała porozmawiać z siostrą. Pokazać jej co umie. Ale nie mogła. Miała ochotę coś rozwalić. Durne zasady.
 Dziewczyna wstała z westchnieniem i zawołała Boreasza. Mason zrozumiał, że brunetka chce wracać i również podniósł się ze swojego miejsca. Oboje wskoczyli na konie i udali się w podróż powrotną. Brunetka patrzyła przed siebie nieobecnym wzrokiem. Sama nie wiedziała gdzie się kierowała.
 Nagle Mason na Afordycie zastąpił jej drogę. Dziewczyna podniosła na niego wzrok i zmarszczyła brwi.
 - O co chodzi? - zapytała lekko zdenerwowana.
 - Nie jedziemy tędy - powiedział twardo i zawrócił konia.
 - Czemu? - zdziwiła się czarownica.
 - Bo tutaj jest granica między naszym królestwem, a królestwem elfów. Dlatego - odpowiedział Mason na jej pytanie.
 Carrien znieruchomiała. Tu niedaleko jest jej siostra. Może się z nią spotkać, jeśli tylko przekroczy tę granicę, której... nie widziała. Dopiero kiedy wytężyła zwrok, zauważyła ledwo widoczną, błyszczącą linię, znajdującą się dosłownie metr przed nią. Dziewczyna spojrzała przed siebie z lekko rozchylonymi ustami. Mason był odwrócony tyłem do niej, więc brunetka spięła Boreasza i wypruła do przodu.
 - Carrien, stój! - krzyknął za nią rudowłosy.
 Ale ona nie zatrzymała się. Kiedy jednak przekroczyła granicę coś świsnęło jej koło ucha. Wystraszona brunetka rozglądnęła się. Zauważyła siedzącego na gałęzi pobliskiego drzewa elfa. Miał platynowe włosy i niemalże czarne oczy. Już mierzył do niej z łuku, kiedy przed dziewczyną pojawił się Mason.
 - Stop! - krzyknął chłopak.
Machnął ręką i łuk wypadł elfowi z rąk, lądując na ziemi.
 - Przekroczyliście granicę - powiedział platynowowłosy, wpatrując się groźnie w Carrien, która spłoszona, spuściła wzrok.
 - Ona nie wiedziała o granicy. Zrobiła to nieświadomie - powiedział rudzielec stając w obronie młodej czarownicy.
 - Powinniście ponieść karę - elf nadal nie ustępował.
 - To się nie powtórzy, obiecuję - Mason wpatrywał się poważnie w platynowowłosego łucznika.
 Elf patrzył na nich przez chwilę, na dłuższy moment jednak, jego wzrok spoczął na twarzy wystraszonej nadal Carrien.
 - Niech wam będzie, Ale jeśli to się powtórzy, już nie będę taki wyrozumiały - powiedział poważnie.
 Rudzielec kiwnął mu głową i zawrócił, a za nim ruszyła strapiona brunetka. Przez chwilę jechali w ciszy, dopóki nie przekroczyli granicy i nie znaleźli się znowu na terytorium czarowników.
 - Co ty sobie wyobrażałaś? On mógł cię zabić Carrien! - niemal krzyknął rozzłoszczony Mason.
 - Przepraszam, ja.. - zaczęła skruszona dziewczyna.
 - Czy ja mówię po innym języku? Czy to ty nie rozumiesz jak się do ciebie mówi? Powiedziałem wyraźnie: nie jedziemy tędy. Ale nie posłuchałaś - chłopak nadal był wkurzony.
 - Słuchaj, naprawdę mi przykro, okej? Nie wiedziałam, że może mnie zabić. Ja po prostu chcę znowu wrócić do mojej siostry! Nie masz pojęcia jak to jest być oddzielonym od kogoś kogo kochasz najbardziej na świecie! - tym razem to Carrien się zdenerwowała.
 - Tak się składa, że wiem - odparł chłodno Mason.
 Brunetka popatrzyła na niego wyczekująco.
 - Kiedyś nie było tych granic. Elfy i czarownicy żyli w jednym królestwie.W rodzinach często rodziły się dzieci, z których jedno było czarownikiem, a drugie elfem. Ale potem wybuchł między naszymi rasami konflikt. Nikt nigdy nie dowiedział się o co tak naprawdę poszło. Ale wtedy rozdzielono nasze królestwa granicami, rodziny zostały rozdzielone, ale nikogo to nie obchodziło. W takiej sytuacji byłem ja i mój brat. Nasi rodzice byli czarownikami, ale on z niewiadomych przyczyn urodził się jako elf. Rozdzielono nas. Uwierz, czułem się i nadal się czuję, chyba tak samo jak ty.
 Carrien spojrzała na niego oczami pełnymi współczucia. Mason patrzył gdzieś w dal.
 - To... okropne.. Jak nazywał się twój brat? - zapytała cicho, kładąc dłoń na jego ramieniu.
 - Lorethan - powiedział zwracając na nią swój wzrok.
_________________________
HALLELUJAH!
Nareszcie jest, wyczekiwany (chyba) przez was ósmy rozdział! Przepraszam, że taki krótki, obiecuję następny będzie dłuższy ;-;
 W każdym bądź razie chciałam wam złożyć przedwczesne życzenia świąteczne. ^^
Wesołych Świąt moi kochani, dużo miłości i radości w domu w tym i w nadchodzącym roku 2015. Żebyście poczuli magię tych cudownych świąt, nawet jeśli nie ma tego wyczekiwanego śniegu. Nie zapomnijcie też co jest w tym czasie najważniejsze  
Rozdział dla mojej misi Olci Rudej Lirienki