CZYTASZ = KOMENTUJESZ!
Rozdział Szósty
Carrien była strasznie zmęczona. Calutką noc dręczyły ją koszmary, więc prawie w ogóle nie zmrużyła oka. Od środka zżerało ją również dojmujące uczucie tęsknoty za siostrą bliźniaczką.
Myślała, że kiedy obudzi się z krzykiem ze swojego koszmaru zamiast wystraszonego Sedriqa przybiegnie do niej Livien, która przez resztę nocy nawijałaby siostrze o przeczytanych przez siebie książkach. Niestety, zawiodła się. Zapomniała o tym, że nawet nie wie, gdzie teraz znajduje się Liv.
Brązowowłosa westchnęła i zeszła z łóżka. Podciągnęła rękawy bluzy i weszła do kuchni przylegającej do jej pokoju. Zaparzyła sobie herbatę usiadła na blacie obejmując dłońmi kubek, który przyjemnie parzył ją w palce. Kiedy upiła łyk ciepłego napoju, ze złością uświadomiła sobie, że wcale nie ma ochoty na herbatę. Wściekła, wylała do zlewu resztę płynu i oparła dłonie o jego krawędź. Pochyliła głowę, a ciemne włosy utworzyły kurtynę wokół jej twarzy.
Ilekroć myślała o siostrze przypominała sobie także o rodzicach. Mogła udawać, że wczorajszy dzień nie zrobił na niej większego wrażenia, ale tak naprawdę emocje wręcz rozsadzały ją od środka. Niepokój, smutek, złość, żal i wiele innych.
Szybko otarła z policzka samotną łzę. Przeczesała włosy palcami i wróciła do swojego pokoju. Założyła granatowe trampki i wyszła na korytarz, wkładając dłonie do kieszeni dżinsów. Korzystając z tego, że nikt jej nie pilnuje, postanowiła się przespacerować. Nie dbała o to, czy trafi z powrotem do swojego pokoju, teraz po prostu chciała tylko ukoić skołatane nerwy. Nie wiedząc jak, dziewczyna trafiła do stajni wypełnionej zapachem siana. W jednym z boksów, czyszcząc ciemnobrązową klacz, stał rudowłosy chłopak. Słysząc kroki dziewczyny odwrócił się do niej.
- Umm... cześć - powiedziała niepewnie Carrien.
Rudzielec oparł się o ścianę boksu i uśmiechnął się do niej serdecznie.
- Cześć. Jestem Mason. Co tu robisz? - spytał.
- Hmm... no... postanowiłam się przejść i.... jakoś tak wyszło... trafiłam tutaj przez przypadek. Jestem Carrien - dodała szybko, lekko zawstydzona.
- Miło mi cię poznać Carrien. Masz może ochotę na przejażdżkę? - chłopak najwyraźniej był rozbawiony jej dukaniem.
- Jasne - rozpromieniła się dziewczyna. Na samym końcu dostrzegła stojącego w boksie i uderzającego kopytem o jego ściany czarnego rumaka. Wskazała na niego palcem. - Mogę się przejechać na tamtym?
Mason zmarszczył brwi i zwrócił swoje piwne oczy na konia wskazywanego przez dziewczynę.
- Chodzi ci o Boreasza? No nie wiem. Jest strasznie dziki i agresywny. Do tej pory nie pozwolił się prawie w ogóle dotknąć, a co dopiero dosiąść - skrzywił się chłopak.
- Proszę. Tylko spróbuję. Jeśli się nie uda to wezmę innego, spokojniejszego konia, obiecuję - powiedziała z błagalną nutą w głosie.
Chłopak zastanawiał się chwilkę, ale w końcu skinął głową. Brązowowłosa podeszła uradowana do Boreasza. Gdy zwierzę ją ujrzało zarżało cicho i zaprzestało uderzania w ścianę boksu. Dziewczyna wyciągnęła otwartą dłoń w stronę niespokojnego konia. Mason przyglądał się temu z niepokojem. Carrien delikatnie przyłożyła palce do pyska zwierzęcia, które natychmiast się rozluźniło i wtuliło chrapy w dłoń dziewczyny.
- Jednak nie jesteś taki straszny, co? - roześmiała się, głaszcząc Boreasza.
Mason odetchnął z ulgą i podał dziewczynie siodło.
- Dobra robota. Teraz możesz go osiodłać - mrugnął do niej i wrócił do boksu swojej klaczy.
Carrien położyła siodło na ziemi obok swoich nóg i najpierw wyszczotkowała konia. Dopiero potem wzięła w ramiona skórzane siodło, pod ciężarem którego ugięły jej się kolana. Dysząc ciężko osiodłała Boreasza i otrzepała dłonie. Założyła mu wodze i po kilku nieudanych próbach wskoczyła na jego grzbiet. Ostatnio jeździła konno kilka miesięcy temu, ale dzięki Bogu nadal pamiętała jak się to robi.
Podeszła do Masona usadowionego już wygodnie na grzbiecie swojej klaczy. Chłopak uśmiechnął się na widok dziewczyny, która umiejętnie panowała nad czarnym jak węgiel ogierem.
- Jak się nazywa? - spytała, ruchem głowy wskazując na kasztanową klacz.
- Afrodyta - odpowiedział rudzielec z szerokim uśmiechem na ustach.
Brązowowłosa zachichotała.
- Jedziemy? - powiedzieli oboje w tym samym czasie.
Popatrzyli na siebie i roześmiali się.
- Jasne. Jedź za mną - odrzekł Mason kierując klacz w stronę korytarza tuż obok stajni.
Carrien wzruszyła ramionami i poruszyła wodzami, a Boreasz ruszył za Afrodytą. Gdy wjechali do korytarza, otoczyła ich ciemność. Dziewczyna pisnęła, a jej koń poruszył się niespokojnie. Rudzielec uspokoił ją szeptem i wyciągnął przed siebie otwartą dłoń, która świeciła rozpraszając mrok. Dziewczyna odetchnęła z ulgą i pogłaskała szyję Boreasza.
- No już. Jedźmy dalej - powiedziała do niego.
Zwierzę zarżało i znowu ruszyło za Afrodytą. Carrien rozglądała się na boki, ale nie zauważyła nic ciekawego, oprócz kilku pajęczyn, na widok których przechodziły ją dreszcze.
Po kilku minutach jazdy w ciszy Mason opuścił dłoń. Brązowowłosa spojrzała przed siebie i zauważyła, że przez wylot tunelu prześwieca słońca. Czym prędzej pogalopowała w stronę otwartej przestrzeni, a gdy wypadła na świeże powietrze roześmiała się głośno. Mason pokręcił głową z uśmiechem, spiął konia i popędził za nią.
Wiatr rozwiewał włosy dziewczyny, które powiewały za nią niczym flaga. Galopowała przepełniona uczuciem wolności, którego tak bardzo jej brakowało. Boreasz rżał głośno uradowany niemal tak samo jak ona.
- Hej, gdzie tak pędzisz? - krzyknął roześmiany chłopak zrównując się z dziewczyną.
- Przed siebie! - odpowiedziała mu.
_________________
- Daj spokój, ile jeszcze chcesz czekać?
- Teraz jeszcze nie jest odpowiedni moment, już ci mówiłem!
Kobieta uderzyła dłonią w stół i spojrzała ze złością na mężczyznę stojącego przed nią.
- Teraz jest odpowiedni moment!
- Uspokój się. Niech dziewczęta przyzwyczają się do nowych miejsc zamieszkania. Zaatakujemy, kiedy nie będą się tego spodziewać
- Czekam już prawie sto lat. Muszę to zrobić teraz.
- Jeśli zrobisz to teraz, złapią cię i znów uwiężą. Naprawdę tego chcesz?
- No dobrze. Więc zaczekajmy....
_____________________
Dum, dum, dum! Kolejny, już szósty rozdział! Aktualnie jestem chora, więc mam więcej czasu na pisanie xd
Kurde jutro mam zdjęcia robione w szkole, a jak już wspominałam jestem chora : / Ten pech. No, ale zdarza się nawet najlepszym. Wczoraj calutki dzień przeleżałam oglądając po raz nie wiadomo który wszystkie części Transformersów hah
Jak już pewnie zauważyliście tam u góry, po prawej stronie są takie fajowe ikonki. No i tam jest chyba mój Instagram, Ask i Facebook jeśli dobrze pamiętam xd Także, jeśli będziecie chcieli się czegoś dowiedzieć to możecie pisać mi ma asku albo na fb :)
No to na tę chwilę tyle.
Zapraszam do komentowania :D
Czekam na następny rozdział^^
OdpowiedzUsuńO ja cie! Ja nawet nie wiedziałam że tak świetnie piszesz! Dlaczego dopiero teraz natrafiłam na ten świetny blog! Ojejciu! Fantastyczne przecudowne ( nie chce mi się dalej wymieniać) Czekam na następny rozdzialik :** Weny życzę!! :D
OdpowiedzUsuńAnonimek z zadupia czyli KIKI :*
Rozdział w moje urodziny świetny prezent. Świetny rozdział tylko troche za krótki. Uwielbiam twój styl pisania. Kocham wszystkie twoje rozdziały.
OdpowiedzUsuńPs. Wpadnij do mnie: poaczenie-dwoch-swiatow.blogspot.co.uk
Suuupcio :)
OdpowiedzUsuńWspaniały blog!!!!!! Niedawno na niego wpadłam i bardzo się z tego powodu cieszę :D Co do rozdziału... świetny ;) czekam niecierpliwie na następny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę ;**
~Lil